Myślę, że opieka nad starszą, niedołężną osobą jest najtrudniejszym zadaniem, jakiego można się podjąć. Niszczy psychicznie. Od blisko trzech lat poświęcam pewien kawałek mojego życia na opiekę. Gdyby nie pielęgniarki i rodzina, gdybym była z tym sama - jestem pewna, że już dawno dostalabym pierdolca.
Oprócz "zwykłych" trudów opieki dochodzą bonusy w postaci zmasowanego ataku na mój styl życia i moje wybory. Dlaczego taka jesteś, czemu robisz to, a nie tamto, jesteś podła, jak możesz mnie tak traktować itd. Jasne, jestem podła, bo gotuję, sprzątam, pomagam, całe rano spędzam, by ugotować ulubione danie mojej podopiecznej, szukam jej ulubionych książek, ale nie żyję według jej wskazówek, więc jestem podła.
Sowa mi kiedyś powiedziała, że to gadanie Chińczyka. A ja przecież słowa po chińsku nie rozumiem, więc ani tego słuchać, ani odpowiadać, a tym bardziej się przejmować. Mądra Sowa, nie? Kilka godzin dziś powtarzałam sobie, że to, czego się dziś nasłuchałam, to po chińsku było.
P.S. Jeśli czyta mnie ktoś z Chin, to przepraszam :)