Jak masz zły dzień, to w pracy trafisz na osobę, która nie grzeszy kulturą osobistą, dentysta ci powie, że kanałowe, a arbuz rozplaska się na podłodze w kuchni.
Kiedyś można było uczynić wyznanie miłości. Dołączyć do tego kwiaty, albo propozycję małżeństwa. Ewentualnie pożycia. Lub spożycia. Można było mową wiązaną opiewać przymioty wybranka/wybranki. Z podkładem muzycznym lub bez.
A dziś mówimy "gdyby coś mi się stało, zajmij się moim kontem na fejsie".
Pies koleżanki z okazji urodzin otrzymał bukiet frezji przewiązany wstążką z doczepionymi kabanosami. Zachwycona ideą opowiadam o niej Wiewiórowi. Dostrzegam sceptycyzm.
Lis - Nie chciałbyś dostać bukietu z kabanosami?
Wiewiór - Nie.
Lis - Wolałbyś z jakąś inną kiełbasą?
Wiewiór lubi chorizo. A nasza rocznica się zbliża...
LisioWiórki mają świnki. Świnki mają grube dupska i lenia za skórą. Nawet przy obcinaniu pazurków już im się nie chce wierzgać jak za dawnych lat. Wierzgają tak pro forma tylko.
Lis obcina pazurki Chrupkowi i robi narrację:
- Wiesz, dziś oglądaliśmy malutkie świnki. Brązowe! Ty też kiedyś byłeś mały, słodki i brązowy. A dziś jesteś... tylko brązowy.